Wysłany: 2009-09-11, 15:10 GRYGLAK: Cel chcemy realizować etapami
Rozmowa z Remigiuszem Gryglakiem, trenerem piłkarzy Nysy Zgorzelec
Paweł Kuszaj: Inauguracja sezonu za nami. Jak ocenia Pan start swoich podopiecznych?
Remigiusz Gryglak: Uważam, że początek rozgrywek możemy zaliczyć do udanego. Cztery zwycięstwa, jeden remis i jedna porażka [rozmawialiśmy 9 września - przyp. red.]. Trzynaście bramek strzelonych, cztery stracone. Nie jest to może rewelacja, ale pamiętając o tym, że gramy bez kontuzjowanych Krzyśka Pacaka i Pawła Kościuka, którzy niejednokrotnie stanowili o sile tego zespołu to rzeczywiście nie ma większych powodów do narzekania.
PK: Okres przygotowawczy trwał zaledwie miesiąc czasu. Czy zdążył Pan w tym czasie odpowiednio przygotować zespół?
RG: Jeżeli postawimy akcent na odpowiednio, to odpowiedź brzmi tak. Jeżeli odpowiednio oznacza zdobycie 13 punktów w sześciu meczach to odpowiedź, dalej brzmi tak. Jeżeli odpowiednio oznaczać będzie grę na poziomie pozwalającym utrzymywać się w bezpośrednim kontakcie punktowym z liderem rozgrywek, to na początku listopada powiem, że tak, odpowiednio przygotowałem zespół.
PK: Czym różni się posada szkoleniowca grup młodzieżowych od prowadzenia drużyny seniorskiej?
RG: Przede wszystkim presją. Presją, którą wywiera szeroko rozumiane otoczenie. Większość tego otoczenia wymaga wyników, które utożsamia tylko z punktami. Różnica jest też w ilość doradców i krytykantów, ale to pewnie dlatego, że piłką młodzieżową mało kto się interesuje, a na tej drugiej, czyli seniorskiej znają się wszyscy.
PK: Nysa składa się przede wszystkim z wychowanków. Czy jest to wystarczająca siła, aby włączyć się do walki o awans?
RG: Tak. Tych chłopców stać na włączenie się do walki o IV ligę. Posiadają odpowiedni potencjał, aby grać o awans. Wymaga to jednak pracy. Pracy, na której efekty trzeba czasami poczekać rok, dwa lub nawet trochę dłużej. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że na taki sukces wpływ ma wiele czynników, od szczęścia zaczynając na finansach kończąc. Czy jakby to powiedzieli inni, od finansów zaczynając na szczęściu kończąc.
PK: Ma Pan duże poparcie i zaufanie ze strony piłkarzy. Czy wcześniejsza znajomość z zawodnikami miała wpływ na akceptację oferty złożonej przez klub?
RG: Dużo łatwiej pracuje się z ludźmi, których się zna od lat. Ludźmi, których się szanuje, z którymi się człowiek dobrze czuje, którym się zawsze kibicowało, których prowadziło się w grupach młodzieżowych, z którymi spędzało się mnóstwo czasu, z którymi człowiek zasmakował sukcesów i porażek. Łatwiej podjąć taką decyzję. Wystarczy wysłuchać kilku bliskich osób. Przypomnieć sobie to wszystko co razem przechodziliśmy. Trudniej jest natomiast sprostać oczekiwaniom. Nie stracić zaufania. Mieć poparcie do końca i u wszystkich, na których dobre słowo się liczy.
PK: Jak widzi Pan grę Nysy?
RG: Zwykle oglądam mecze z trybuny. Z tej perspektywy widać dużo lepiej. Widać niedociągnięcia, braki, błędy. Widać postępy, widać pracę, widać zaangażowanie. Wystarczy tylko odpowiednio spojrzeć, aby dopatrzeć się plusów i minusów w grze poszczególnych zawodników czy nawet całego zespołu.
PK: Co uważa Pan za najważniejsze w realizacji trenerskich założeń?
RG: Myślę, że w takim amatorskim sporcie bardzo ważna jest atmosfera. Na jej fundamencie można określać cele, przymierzać się do nich, a następnie je realizować. Można normalnie, to też nie dla wszystkich oznacza to samo, pracować. Budować, rozbudowywać zespół. Wymagać walki, dokładności, pomysłu, pewności, agresywności, rozumienia, przewidywania gry i realizowania określonych założeń taktycznych. Można wymagać i oczekiwać podporządkowania się celowi, a co za tym idzie, realizacji poszczególnych założeń.
PK: Czy wspólnie z władzami klubu wyznaczyliście sobie przedsezonowe cele?
RG: Ciężko byłoby rozpocząć przygotowania do rozgrywek bez postawienia celu jaki zespół ma osiągnąć. Celem głównym – podobnie jak u większości drużyn jest awans do wyższej ligi. Jedni o tym po cichu marzą, drudzy- głośno mówią. Jedni chcą już teraz, szybko, bez względu na wszystko. Drudzy zdając sobie sprawę ze swoich słabości sportowych, kadrowych i organizacyjnych rozkładają realizację, wcześniej wspominanego przeze mnie celu w czasie. Każdy w Zgorzelcu, komu bliska jest piłka nożna i kto jest w stanie oderwać się od sfery marzeń, powinien zdać sobie sprawę, że kwestie awansu do czwartej ligi powinny zostać odłożone w czasie. I takie stanowisko przyjęliśmy z władzami klubu. Chcemy ten cel główny realizować etapami. Na obecnym etapie chcemy skupić się, tak naprawdę, na grze. Na sposobie gry. Na realizacji określonych zadań, wyznaczanych poszczególnym zawodnikom. Na współpracy formacji. Chcemy popróbować grać w piłkę, a nie ograniczać się tylko do jej wybijania. W tym momencie zakładamy sobie cele pośrednie, cele dotyczące pojedynczej gry. Celem tym jest zawsze zwycięstwo, sukces, który nie do końca i nie zawsze utożsamiamy z dopisaniem trzech punktów w tabeli.
PK: Obowiązki trenera w Zgorzelcu łączy Pan z reprezentowaniem barw A-klasowej Iskry Łagów. Nie ma Pan ochoty założenia jeszcze koszulki Nysy?
RG: Nie nie. Takiej ochoty nie mam. W Nysie nie ma miejsca dla futbolowych emerytów. Według mnie, ten zespół powinien się rozwijać, a co za tym idzie, każdy zawodnik powinien robić określone postępy. Resztę, proszę sobie dopowiedzieć, dlaczego wyzbyłem się takich pokus. A Łagów? Dopóki będę w Iskrze potrzebny, tam będzie moje miejsce. I niech tak zostanie.
PK: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia.
RG: Ja też dziękuję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum