Sobotnie spotkanie to wielki powrót do formy Grzegorza Rydola. Najskuteczniejszy napastnik zeszłego sezonu w lidze okręgowej, był tego dnia klasą sam dla siebie, a to co pokazał w pierwszej połowie sobotniego spotkania, zasługuje na uznanie.
Popularny „Fippo” już w pierwszych minutach wykazywał ogromną chęć do gry. Pokazywał się partnerom, wychodził na pozycję, ścierał się z obrońcami gości, kilkukrotnie nawet znalazł się na pozycji spalonej, co z dużą skrupulatnością odnotowywał arbiter tego spotkania. W końcu w 14 minucie meczu mógł cieszyć się z pierwszego gola. Z prawej strony piłkę pod swoim polem karnym przejął Sebastian Monik. Podciągnął z akcją aż do pola karnego przeciwników, mijając przy okazji kilku zawodników Warty Bolesławieckiej, którzy najwyraźniej byli pod wrażaniem umiejętności dryblerskich naszego piłkarza. Po znalezieniu się w okolicach „jedenastki” gości, Monio dograł po ziemi wprost pod nogi Rydola, a temu nie pozostawało nic innego, jak tylko precyzyjnie uderzyć tuż obok wybiegającego bramkarza gości. Na drugą bramkę należało poczekać co prawda 26 minut, jednak proszę uwierzyć, że było na co. Tym razem Nysa zaatakowała z lewej strony, gdzie tradycyjnie z werwą grał Paweł Kościuk. Podanie z lewego skrzydła adresowane było do Rydola, ten nie bawił się w żadne przyjmowanie, okręcił się na piłce i na obrońcy gości, tak jak za swoich najlepszych czasów robił to Zidane, stanął oko w oko z golkiperem gości i ponownie uderzył tuż obok niego. Zrozumiały zachwyt tą akcją nie trwał jednak długo, ponieważ już dwie minuty później było 3:0, a w roli egzekutora ponownie wystąpił Rydol. Tym razem zgorzeleckiemu snajperowi udało się sfinalizować akcję Hadziładasa i Kaczana, a piłka po jego strzale odbiła się jeszcze od rąk bramkarza przyjezdnych i wpadła do bramki. Trzy bramki w pierwszych 45 minutach to nie lada wyczyn, a Grzegorz swoim sobotnim spotkaniem udowodnił, że potrafi być skuteczny, ponieważ praktycznie w stu procentach wykorzystał te akcje, które miał. W pierwszej połówce z pewnością w pamięci mógł utkwić strzał z dystansu Dariusza Wojtczaka.
W drugiej części meczu na boisku nie oglądaliśmy już ofensywnych popisów gospodarzy, w 60 minucie z pola gry zszedł również bohater Nysy – Rydol, któremu jeszcze sporo brakuje do normalnej dyspozycji fizycznej. Ekipa przyjezdnych w ogóle nie zagrażała naszej bramce, w takim stopniu do jakiego zdawaliśmy się być przygotowani.
Nasz zespół zagrał dobre zawody, ale niekiedy można było dopatrzeć się kilku nieścisłości, przede wszystkim w obronie. Jednak nawet takie problemy były niezauważalne, gdy grało się skutecznie w ataku. Tak jak wiele razy było to już „maglowane” i powtarzane jak mantra – dużym problemem „biało – niebieskich” była i chyba dalej jest skuteczność. Dla przykładu można przytoczyć sytuację z zeszłego sezonu, kiedy to mówiło się, że, gdyby Grzegorz Rydol wykorzystał przynajmniej połowę tych okazji co miał, to sezon zakończyłby nie z 28 trafieniami, tylko z przynajmniej 35. Podobnie było w 11 kolejkach nowego sezonu, w których popis nieskuteczności dawał czasami Marek Borowy i spółka napastników Nysy.
Mecz z zespołem Warty obnażył wszystkie słabostki drużyny przeciwnej. Piłkarze spod Bolesławca przez długi czas znajdowali się na pierwszym miejscu w tabeli naszej ligi, a szczególnie na wyjazdach prezentowali się wyśmienicie (2 zwycięstwa i jeden remis). Dlatego większość osób zgromadzonych tego dnia na trybunach spodziewała się ciężkiego spotkania. Ci co udali się sobotniego popołudnia na stadion byli świadkami ładnego meczu, ale z pewnością można stwierdzić, że tego dnia „biało – niebiescy” wygrali łatwo, a goście często popełniali błędy w defensywie.
Rydol.gif
Plik ściągnięto 123 raz(y) 732,12 KB
_________________ MKS NYSA ZGORZELEC
1972-2013 Historia która trwa...
"Dla nas mecz bywa świętem, a dzień święty się święci"
Ostatnio zmieniony przez cero 2010-10-13, 21:53, w całości zmieniany 3 razy
No co ty jak różowy ?? Parada gejów na Służewcu dopiero będzie no chyba że chłopaki wracali z komitetu organizacyjnego
Cytat:
A kto jest członkiem Komitetu organizacyjnego ? Być może właśnie TY czytelniku ! Przyjdź 8 października (piątek) o godzinie 18 do klubu Rasko (ul. Burakowska 12 w Warszawie) i powiedz jaką Paradę Równości chcesz zobaczyć na ulicach Warszawy.
Cero czy wpłyneło pismo z pinem z GoogleMaps do zarządu klubu ?
Bo powinno już być. Potrzebuje tego pilnie (to bedzie dla nas świetna reklama) PILNIE ! CERO
_________________ MKS NYSA ZGORZELEC
1972-2013 Historia która trwa...
"Dla nas mecz bywa świętem, a dzień święty się święci"
hah kto tym pajacom tą flage skroił? hmm herb na polówkach mają jak Wisła Płock ale nie jestem pewien...do bagdadu też bym sie zabrał,piszczie jak będą jakieś miejsca.
_________________ NYSA IS MY PRIDE FOOTBALL IS MY LIFE
ja właśnie szukam auta i lipa :-( autobusy są ale się nie wyrobię...
a flagę skroił im Anwil Włocławek :mrgreen: cyrk na maksa tak płaczą na forum, że szok, ktoś tam od nich na psy chciał chyba dzwonić z tego powodu ale ja ich powoli nie kminie. Ogólnie na całym zgorzeleckim forum jak nie patrzeć dużo o nas :mrgreen: rozkmina typu, że jakby Zgorzelec wygrał miano europejskiej stolicy to mógłby się pochwalić brudnymi ulicami, obszczymurami i chuliganami Nysy :mrgreen: :mrgreen: ogólnie cyrk.
Cytat:
Lipa1987, ciężko sobie dać spokój jeżeli jeden, drugi, trzeci reprezentują nas w całej Polsce, a czasami w Europie... ashhhh... kurna mnie rozsadza od środka, że tacy (nie będę się wyrażał) partolą ciężką harówkę, niektórych z nas... przecież to już dobre 10 lat, jak reaktywowaliśmy kibicowanie na Maratońskiej i od jakiś 3-4 lat jest to równia pochyła, a wszyscy śmieją się nam w twarz.
Wiesz Lipa pamiętam czasy wyjazdów busem Tadzia Piekarza, była zrzuta na bajurę w Bolesławcu, kilka piwek, atmosferka i przede wszystkim doping w 10-15 lepszy niż teraz w 140-stu... Prawdziwi przyjaciele, jakimi wciąż dla mnie jest Polpharma, czy Śląsk... ba nawet Stalówka... ehs... szkoda, szkoda, że z nas szydzą, a my twierdzimy, że jest wszystko SUPER! Kurde Ci co pchają się do władzy w KK mają marne pojęcie o tym na czym polega prawdziwe kibicowanie... pamiętam pierwszy wyjazd do Starogardu Gdańskiego, gdzie w komentarzach na e-baskecie sprzeczaliśmy się z la-to (ze Starogardu Gd.), czy z RAMBO (z Koszalina)... i wtedy la-to wyszedł naprzeciw i zaproponował spotkanie u nich... oprócz piwka, była fajna gadana, a przede wszystkim zachowanie Kociewskich Diabłów na starej hali Agro Kociewie... nas dwóch - ja i Hagi - z pierwszą flagą, jaką zrobiliśmy K.S. "Turów" w ich Klubie Kibica i nagle patrzymy, a ktoś próbuje zerwać naszą flagę... no to ja po nią, za mną trzech z Polpharmy i to tylko dzięki nim nie straciliśmy tej flagi, a teraz??? gdzie te wszystkie flagi są??? pewnie już dawno zgniły... albo je stracili, tak jak we Włocławku, czy kiedyś w Krakowie... przecież strata flagi to tak, jakby ktoś zbezcześcił Twoją świętość, coś na czym kibicowi najbardziej powinno zależeć... tak właśnie poznaje się przyjaciół... a nie jakieś Polonie, AZS-y, czy kto tam jeszcze się przewija w tych pseudo przyjaźniach
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum