Niestety nie udało się i tym razem... Nysa uległa w Dzierżoniowie z tamtejszą Lechia 2:1. To była walka ze śniegiem a nie z przeciwnikiem...
"Od początku meczu zdecydowaną przewagę osiągnęli Lechici, którzy nie mieli większych problemów z przedostawaniem się pod bramkę rywali. Już w 30 minucie powinno być 3:0 dla Lechitów, ale wyborne sytuacje zmarnował Sobolewski. Kiedy gol dla Lechitów był już niemal pewny, to goście niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Jeden z niewielu stałych fragmentów gry dla zgorzelczan i po rzucie rożnym nieupilnowany zawodnik Nysy umieszcza piłkę w siatce. Na "trójkolorowych" podziałało to jak płachta na byka i z jeszcze większym impetem ruszyli na bramkę gości. Niestety biliśmy głową w mur, a w sukurs Nysie szła pogoda, przy której zdecydowanie łatwiej było się bronić. Przenikliwe zimno i sypiący z dużym nasileniem śnieg uniemożliwiał grę w piłkę. Jednak w 45 minucie "gola do szatni" dla Lechii zdobywa ładnym strzałem głową Albert Połubiński.
Zmarznięci zawodnicy obu drużyn poczęstowani w przerwie ciepłą i słynną już miętową herbatą Pani Stasi mieli zostać pobudzeni do walki w tych ciężkich warunkach jeszcze przez 45 minut. Bardziej zdeterminowani okazali się Lechici, którzy w 60 minucie wyszli na prowadzenie, a strzelcem bramki ponownie Połubiński. Chwilę przed trafieniem naszego trenera fatalny błąd popełnił golkiper Nysy, który zablokował piłkę ręką poza polem karnym czym uniemożliwił zdobycie bramki Sobolewskiemu. Zgorzelczanie przyjechali do Dzierżoniowa gołą jedenastką, bramkarz opuścił więc plac gry, a w bramce pojawił się obrońca, który przy precyzyjnym uderzeniu "Abiego" zza linii 16 metrów nie miał nic do powiedzenia. Od tego momentu rozpoczęło się ostrzeliwanie bramki Nysy. Jak na złość nic zupełnie wpaść nie chciało, a sypiący śnieg coraz bardziej uniemożliwiał rozgrywanie zawodów. Lechici w końcu w pełnym składzie z całym limitem zmian wygrali swój mecz. Faktem jest, że Nysa zdecydowanie odstaje od reszty stawki, ale mecz to mecz i punkty zdobywać trzeba."
Kamieniarz - Górski, Paszkowski, Zając, Rapacz, Kuta [67' Gronczyński], Połubiński, Kopeć, Kaczmarek [86' Tylka], Pietrzykowski [89' Włodek], Sobolewski [78' Szuszwalak]
Wysłany: 2007-11-12, 08:31 Gramy dla Siebie i dla PRAWDZIWYCH KIBICÓW!!!!!
Sytuacja w klubie jest bardzo nie dobra. Jest co prawda kilku ludzi, którym dobro Naszej Nysuni leży na sercu za co ja jako zawodnik bardzo dziękuje. Jednak jest sporo osób, które odnosze wrażenie, specjalnie stawia nam kłody pod nogi!! Gram w tym klubie już troszkeczke czasu i mam porównanie jak było kiedyś i jak jest teraz. Nigdy nie było tak, żeby jadąc na mecz nie było pełnej "11" przecież to się w głowie nie mieści. Mecz w Dzierżoniowie musiał grać z konieczności Machowski, który jak wiemy, miał niedawno ciężką kontuzję. Chwała mu za to, iż nie patrząc na swoje zdrowie był gotów pomóc naszej drużynie. Strzelił także bramke!!! Do grona tych osób z pewnością należy zaliczyć kilkoro "zawodników", którzy nagle doznają "wymyślonej" kontuzji w przeddzień meczu!!! I to właśnie dzieki takim "zawoodnikom" musimy jeżdzić na mecz gołą "11" a cały mecz bez zmian i to jeszcze w takich warunkach jak wczoraj, mijał się z celem.... Dziękuje chłopakom za walke we wczorajszym meczu, szkoda że wynik był taki ale no coż.....!!!
Niestety nie udało się i tym razem... Nysa uległa w Dzierżoniowie z tamtejszą Lechia 2:1. To była walka ze śniegiem a nie z przeciwnikiem...
"Od początku meczu zdecydowaną przewagę osiągnęli Lechici, którzy nie mieli większych problemów z przedostawaniem się pod bramkę rywali. Już w 30 minucie powinno być 3:0 dla Lechitów, ale wyborne sytuacje zmarnował Sobolewski. Kiedy gol dla Lechitów był już niemal pewny, to goście niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Jeden z niewielu stałych fragmentów gry dla zgorzelczan i po rzucie rożnym nieupilnowany zawodnik Nysy umieszcza piłkę w siatce. Na "trójkolorowych" podziałało to jak płachta na byka i z jeszcze większym impetem ruszyli na bramkę gości. Niestety biliśmy głową w mur, a w sukurs Nysie szła pogoda, przy której zdecydowanie łatwiej było się bronić. Przenikliwe zimno i sypiący z dużym nasileniem śnieg uniemożliwiał grę w piłkę. Jednak w 45 minucie "gola do szatni" dla Lechii zdobywa ładnym strzałem głową Albert Połubiński.
Zmarznięci zawodnicy obu drużyn poczęstowani w przerwie ciepłą i słynną już miętową herbatą Pani Stasi mieli zostać pobudzeni do walki w tych ciężkich warunkach jeszcze przez 45 minut. Bardziej zdeterminowani okazali się Lechici, którzy w 60 minucie wyszli na prowadzenie, a strzelcem bramki ponownie Połubiński. Chwilę przed trafieniem naszego trenera fatalny błąd popełnił golkiper Nysy, który zablokował piłkę ręką poza polem karnym czym uniemożliwił zdobycie bramki Sobolewskiemu. Zgorzelczanie przyjechali do Dzierżoniowa gołą jedenastką, bramkarz opuścił więc plac gry, a w bramce pojawił się obrońca, który przy precyzyjnym uderzeniu "Abiego" zza linii 16 metrów nie miał nic do powiedzenia. Od tego momentu rozpoczęło się ostrzeliwanie bramki Nysy. Jak na złość nic zupełnie wpaść nie chciało, a sypiący śnieg coraz bardziej uniemożliwiał rozgrywanie zawodów. Lechici w końcu w pełnym składzie z całym limitem zmian wygrali swój mecz. Faktem jest, że Nysa zdecydowanie odstaje od reszty stawki, ale mecz to mecz i punkty zdobywać trzeba."
Kamieniarz - Górski, Paszkowski, Zając, Rapacz, Kuta [67' Gronczyński], Połubiński, Kopeć, Kaczmarek [86' Tylka], Pietrzykowski [89' Włodek], Sobolewski [78' Szuszwalak]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum